sobota, 13 czerwca 2015

Rozdział 11

"Oczami Am"
Dziewczyny ciągle pytają się gdzie jest Viki, a najgorsze jest to, że Carli mi nie wierzy mówiłam im, że Viki spotkała swoich przyjaciół z byłej klasy jak jeszcze chodziła do szkoły i, że przyjdzie dopiero rano tylko rzecz w tym, że Carli tak się denerwuje, że chyba zaraz rozwali wszystko co dostanie do rąk nie wiem co wymyślić mam nadzieję, że Harry wie co robi. Koncert się już skączył. Pojechałyśmy do hotelu Carli chodziła w tą i we w tą. Nic na to nie poradze, że martwi się o własną siostrę, ale przecież jej nie powiem, że specjalnie zostawiłam Viki samą pod sceną i wzięłam dziewczyny żeby czegoś się napić bo pan Harry tak chciał kiedyś go uduszę zabiję i zakopie przed ogródkiem.
" Oczami Viki"
- Wy tu zostajecie. Powiedział
- Ale jak to, przecież....
Nie zdążył nawet dokończyć, gdyż chłopak o zielonych oczach i burzą loków na głowie zamkną mu drzwi przed nosem. Nie wiedziałam jak się zachować matko kochana właśnie znajduję się w małym pomieszczeniu sam na sam z chłopakiem, którego ubóstwiam od kiedy tylko pokazali go w telewizji byłam cała zapłakana - nadal.
- Upss sorki - powiedział zdezorientowany
- Jejku masz tu chusteczkę nie lubię patrzeć, gdy kobieta płacze to jest okropne
- Dzięki. Tylko na tyle było mnie stać. Nadal byłam w wielkim szoku w tej chwili chciałam, żeby były tu dziewczyny.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię, tylko proszę nie płacz. To było słodkie patrzeć na jego zatroskaną twarz. Otarłam szybko łzy i zaczęłam słuchać chłopak usiadł naprzeciw mnie.
- Słuchaj to nie miało tak wyglądać nie chciałem, żebyś cierpiała, to nie miało tak wyglądać. Patrzyłam na niego zdezorientowana chyba to zauważył bo zaczął ciągnąć dalej
- Bo chodzi oto.. że chyba zauważyłaś, że przez większy czas kierowałem się słowami do ciebie. Gdy cię zobaczyłem oniemiałem wiedziałem, że nie mogę spuścić cię z oka jesteś taka piękna. O boże, o boże nie wierze w to co usłyszałam o boże miałam chęć go złapać i uścisnąć z całych sił chciałam żeby tu były dziewczyny żeby usłyszały co on powiedział o boże. Chyba się speszył, mówiąc to
- Nie mogłem pozwolić cię potem tak po prostu wyjść po zakończeniu koncertu. Dlatego też poprosiłem o pomoc mojego ochroniarza, który miał cię tutaj przyprowadzić. Wiem postąpiłem głupio i arogancko, a do tego nierozsądnie. Poczułaś się pewnie okropnie. Przepraszam. Matko kochana, oniemiałam o boże gdzie są dziewczyny o matko. Matko kochana, oniemiałam właśnie się dowiedziałam, że Harry Styles powiedział, że jestem piękna i mnie przeprasza, a w dodatku tuż obok mnie nigdy wcześniej nawet o czymś takim nie śniłam, a co dopiero myślałam.
- Ja ja ja....... ja nie wiem co powiedzieć wiesz nie musisz mnie tak naprawdę przepraszać bo w sumie nic się nie stało po za tym tylko, że właśnie straciłam bilet wart kupę kasy na koncert mojego ulubionego zespołu. Masakra byłam tak szczęśliwa, że nie da się tego opisać w dodatku gdzieś mi uciekły dziewczyny. Usłyszałam cichy śmiech mojego towarzysza, ukazujący jego białe zęby i prześliczne dołeczki na policzkach dopiero teraz zobaczyłam jaki on ma piękny uśmiech z bliska - to było cudowne.
- Takim razie muszę ci to jakoś wynagrodzić. Mówiąc to zrobił dosyć zawadiacki uśmiech pod którym kryło się coś jeszcze - nie do końca wiem co.
- To co to może wyjście do jakieś restauracji. Matko kochana miałam ochotę piszczeć skakać z radości i euforii wykrzyczeć jasne, że chcę z tobą wszędzie bo jak byś nie zauważył to jestem twoją zagorzałą fanką. No, ale cóż musiałam się powstrzymać. Tak bardzo chciałam być teraz z dziewczynami.
- Z chęcią pójdę bo akurat zgłodniałam. Odpowiedziałam i znowu posłał w moją stronę cudny uśmieszek. Skierowaliśmy się w stronę drzwi jako dżentelmen chwycił za klamkę i zaczął je otwierać.
- To co gotowa?
Pokręciłam głową i wyszłam jako pierwsza nagle poczułam lodowaty chłód na sobie gdy otworzyłam oczy i zobaczyłam, że jestem cała mokra doszczętnie nagle zobaczyłam wszystkich z 1D. Mieli przestraszone miny, a najgorszą miał Louis. Kątem oka widziałam tylko rozwścieczonego Harre'go kierującego wzrok na swojego najlepszego przyjaciela.
- Ja ja cię przepraszam. Powiedział blondyn
- Louis coś ty narobił sieroto, czy ty zawszę musisz wszystko spieprzyć!!!!
- Harry ja naprawdę nie chciałem. Teraz skierował na mnie, a ja stałam jak wryta.
- Jejku ja cię naprawdę strasznie przepraszam to miała być pułapka na Harre'go dla ostudzenia jego emocji. I tu się lekko zaśmiał nie wiedziałam co robić lecz Harry posłał mu wtedy karcące spojrzenie.
- Louis mieliśmy właśnie iść do restauracji, a teraz ona jest cała mokra!
- Viktoria. Poprawiłam go
- Dzięki piękne imię. Zrobiłam się w tedy cała czerwona. Chyba to zauważył bo zaśmiał się pod nosem
- Dziękuję
- Dobra nie ma co czekać słuchaj Viktoria ja przepraszam, ale czy mogłabyś zostać jakąś godzinkę z tymi świrami? Ja w tedy podskoczę tylko po jakieś ciuchy dla ciebie. Powiedział to dosyć niepewnym tonem
- Słuchaj ja mogę z nimi zostać, ale to, że zostałam oblana wodą to nie powód żeby kupować dla mnie ciuchy.
- Okey czyli się zgadzasz. Powiedział to ponownie wysyłając mi swój piękny uśmiech.
- Chłopaki weźcie okryjcie ją jakimś kocem i zaopiekujecie się nią ja tak jak powiedziałem postaram się być za jakąś godzinkę. Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć ponieważ Harry już wychodził za drzwi wyjściowe, a na mnie spadł wielki czerwony koc. Nie mogłam uwierzyć w to co się działo szkoda że dziewczyn nie ma ale by mi zazdrościły........