czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 4

"Oczami Carli"
Tak jak mówiłam poszłam do domu nic nie mówiąc Viki trochę głupio postąpiłam ale nie chciałam popsuć zabawy dziewczyną. Po wejściu od razu zdjęłam buty i pokierowałam się w stronę mojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, po 15min byłam ubrana w moją piżamę. Opadłam na lóżko z myślami czy dobrze zrobiłam. Cholera a jak wyjdzie mnie szukać i napotka na swojego byłego. Kurde przecież jak coś się jej stanie to nigdy sobie tego nie wybaczę. Jej były jest naprawdę nie bezpieczny już raz jej zrobił krzywdę tak cholernie się boję marze tylko o tym żeby Viki była cała i zdrowa jutro w kuchni i robiła pyszne naleśniki. Ugh muszę wyrzucić te myśli z mojej głowy.
"Oczami Em"
Impreza jest naprawdę fajna już nie pamiętam kiedy tak się bawiłam. Trochę się martwiłam bo nigdzie nie było Carli już 30min jej szukam ale nigdzie jej nie ma gdzie ona mogła pójść. Wszędzie jej szukałam wszystkich się pytałam czy nie widzieli jej gdzieś na próżno. Szukałam wzrokiem Viki dostrzegłam ją przy barze i piła swojego drinka szybko do niej podeszłam
*Ymm Viki gdzie jest twoja siostra - spytałam drżącym głosem myślałam że powie mi że poszla do "domu"
*Nie wiem była, nie dawno była przy swoim stoliku, a co? - odpowiedziała cholera gdzie ona może być
*No bo szukam jej od 30min i nigdzie jej nie ma nawet wszystkich wypytywałam o nią ale nikt jej nie widział - powiedziałam, a ona otworzyła szerzej oczy
*Jak to nigdzie jej nie ma gdzieś musi być przecież się nie rozpłynęła jak woda
*Ale mówię poważnie nigdzie jej nie ma
* Cholera zostań tutaj z Sam a ja pójdę jej poszukać
*Idę z tobą nigdzie sama nie pójdziesz - warknęłam na nią
*Powiedziałam coś zostajesz tu z Sam a ja pójdę jej poszukać rozumiesz - prawie krzyknęła ja tylko kiwnęłam głową na znak, że się zgadzam wstała z krzesła i pokierowała się w stronę wyjścia jeszcze na moment odwróciła się w moją stronę i pomachała mi ręką żebym poszła do Sam.
"Oczami Viki"
Jak usłyszałam, że Carli nie ma w klubie byłam przerażona, ale nie dałam po sobie tego pokazać. Poszłam w stronę parku bo miałam nadzieję, że tam może być, ale jej nie było byłam jeszcze gorzej zdenerwowana nie mogę wrócić do domu bez Carli mama by mnie zabiła. Szłam ciemnymi uliczkami strach mnie opętał kiedy zobaczyłam pijanych mężczyzn przełknęłam głośno ślinę i przeszłam obok nich. Uff nie przyczepili się, ale byłam przerażona bo czułam jak ktoś mnie obserwował. Gwałtownie się odpuściłam, ale nikogo tam nie było odwróciłam się ponownie do przodu żeby iść dalej, ale jak to zrobiłam serce przestało mi bić nie mogłam nic z siebie wydusić stałam jak posąg na środku ulicy przede mną stał mój były. Tak cholernie się go boję i akurat musiał się teraz pokazać nie wiedziałam co zrobić.
*Część piękna - powiedział zbliżając się do mnie stał na tyle blisko, że czułam jego zimny oddech gwałtownie odsunęłam się do tyłu,a serce zaczęło bić tak szybko jakby zaraz chciało wyskoczyć i uciec. Odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam biec, ale odrazu chwycił mój lewy nadgarstek mocno ściskając
*To boli - wyszeptałam
*Chciałaś mi u ciec oboje wiemy, że i tak byś daleko mi nie uciekła. Tyle czasu cię szukałem aż w końcu znalazłem i mam zamiar trochę się zabawić - na te słowa serce mi się zatrzymało nie mogłam się ruszyć co miał na myśli " i mam zamiar się zabawić" przełknęłam głośno ślinę. Złapał mnie jeszcze mocniej to bolało tak cholernie bolało łzy napłynęły mi do oczu, ale powstrzymałam się żeby ich nie zobaczył
*Puść mnie to boli - warknęłam na nie go bałam się jego reakcji
*O nie moja droga idziesz zemną zobaczymy kto tym razem wygra - wysyczał mi do ucha już nie mogłam wytrzymam coś we mnie pękło i łzy poleciały po moim policzku
*Skarbie nie płacz- zaśmiał się i chwycił mnie mocniej za nadgarstek i zaczął mnie ciągnąć do jakiegoś czarnego auta byłam przerażona
*Puść mnie nigdzie z tobą rozumiesz puść mnie bo zacznę krzyczeć - wydusiłam z siebie te słowa
*Idziesz zemną, a krzyczeć się nie waż bo pożałujesz tego rozumiesz skarbie - krzykną tak, że podskoczyłam w miejscu
*Nie nazywaj mnie tak nie jestem twoim skarbem - wyszeptałam mu do ucha po czym zaczął mnie ciągnąć do samochodu nie miałam innego wyjścia jak zacząć krzyczeć może ktoś mi pomoże
*Pomocy!! Ratunku!! Niech ktoś mi pomoże Ratunku. Błagam - krzyczałam ile miałam siły w płucach, ale chwile po tym poczułam straszny ból na policzku. Uderzył mnie z pięści w twarz po czym wyplułam własną krew która się lała strumieniami chciałam znów zacząć krzyczeć, ale on zatkał mi usta swoją ręką. Ugryzłam go w rękę po czym znów mi przywalił tak, że wylądowałam na ziemi uderzając przy tym głową o beton. Usłyszałam kroki prowadzące za parku miałam nadzieję, że ktoś mi pomoże i znów zaczęłam krzyczeć lecz nie tak głośno jak przed chwilą cała szczęka mnie bolała
*Ratunku na pomoc błagam niech ktoś mi pomoże - krzyczałam, ale poczułam ból brzucha tym razem kopał mnie gdzie popadnie. Po chwili zobaczyłam jak dwóch mężczyzn się biją gdy próbowałam wstać czułam ostry ból. Moje powieki robiły się cięższe a po tem widziałam tylko ciemność.......
"Oczami Harre'go"
Pokleciłem się z Niallem o Am jak on mógł uderzyć własną siostrę. Ubrałem buty narzuciłem na siebie jeszcze moją szarą bluzę z kapturem i wyszłem z domu trzaskając drzwiami. Poszłem w stronę parku nagle usłyszałem krzyki o pomoc podbiegłem bliżej i zobaczyłem jak jakiś facet kopie leżącą dziewczynę. Pamiętam jak Am pokazywała mi samo obronę coś z tego pamiętałem i odrazu zareagowałem podszedłem do niego i go popchnęłam i powiedziałem żeby ją zostawił
*Odpierdol się bo zrobie ci tak jak jej - warknął na mnie. Jeszcze tego pożałuje
*Powiedziałem coś do ciebie zostaw ją bo nie ręczę za siebie - tym razem to ja warknąłem na nie go. Po chwili zadzwonił mu telefon spojrzał na telefon po czym skierował wzrok spowrotem na mnie
*Masz szczęście tym razem, a i lepiej jej pilnuj bo następnym razem ona tego nie przeżyje - zaśmiał się i poszedł do jakiegoś czarnego auta po czym odjechał...


I rozdział 4 mam nadzieję że się podoba.Nie wiem kiedy będzie następny rozdział ale postaram się jak najszybciej dodać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz